Zgodnie z planem.
Każdy z nas, w pewnym momencie życia obiera sobie cel, któremu obiecuje się poświęcić.
W ten sposób łatwiej nam ustalić porządek, który opowie kim jesteśmy i co mamy do powiedzenia.
Ja dość szybko zrozumiałem, że nie potrafię „robić na kogoś” i musiałem znaleźć sposób, aby być samodzielnym i niezależnym. Czułbym się bezpieczny jedynie wtedy, kiedy moje błędy wywodziłyby się z moich świadomych decyzji. Wyłącznie moich.
Zawsze mocno frustrowało mnie, kiedy musiałem płacić za błędy współpracowników, wykonywać ich część pracy kiedy byli leniwi i co najważniejsze bolało mnie obserwowanie faktu, że wszystko co robili uchodziło im na sucho.
Obiecałem sobie, że zniosę to jeszcze tylko przez chwilę i niebawem ruszę w pogoń za lepszym życiem;
takim, w którym jestem sobie sterem, żeglarzem i okrętem.
Talent, rzecz nabyta.
Musiałem oszacować w czym jestem dobry i zrozumieć wszystkie „za i przeciw”.
Tak naprawdę, niezbyt miałem w czym przebierać. Makijaż gościł na mojej twarzy, odkąd tylko pamiętam,
wcale nie był dobry, ale też nie musiał być. Najważniejsze było uczucie, które mu towarzyszyło.
Czułem się lepiej z nim, niż bez niego, a sam proces aplikacji sprawiał mi przyjemność.
Wiedziałem, że trzymam w ręku brylant, który trzeba tylko oszlifować.
Poświęciłem się temu wstępnie. Wydałem troche pieniędzy i spędziłem wiele godzin praktykując.
Rozglądałem się wokół, aby zobaczyć z jakim odbiorem się to spotka.
Ludzie chcieli więcej, a ja czułem jakbym miał nieskończone pokłady, tego co chciałem im ofiarować.
Trenowałem, ucząc się nowych technik i kombinacji kolorów, a „ochy i achy” były moim koniem napędowym.
Z każdym kolejnym miesiącem rozumiałem, że będzie coraz trudniej. Byłem gotowy.
Nie wiedziałem.
Stałem się wizerunkiem, nawet idolem czasem.
Pożerałem wiedzę na śniadanie i wymiotowałem wieczorami.
Czułem, że zawsze musze mieć coś do powiedzenia, że muszę mieć opinię na każdy temat.
Bycie najlepszym w ich oczach, to wciąż za mało w moich własnych. Zawsze czułem się wybrakowany.
Uczucie niespełnienia stawało się coraz bardziej uciążliwe.
Myślałem, że sztuka makijażu mi wystarczy.
Nie wiedziałem, jak dużo podkategorii kryje się pod tym hasłem.
Oferowałem wiedzę i uczyłem się sposobu prezentacji, który trafiałby do ludzi.
Poznawałem (i robię to do dziś) tajniki fotografii, oświetlenia studyjnego, edycji filmów i zdjęć, marketingu i
tych pojęć mógłbym wymieniać jeszcze wiele. Faktem jest, że często nowe pojęcia wydawały się być tak abstrakcyjne,
tak z niczym się nie kojarzące, że czułem jakbym czytał je w innym języku.
Minęło kilka lat. Dużo już wiem, ale wciąż nie wypracowałem sobie poczucia satysfakcji.
Dzień dzisiejszy.
Osiągnąłem bardzo dużo, właściwie więcej niż bym przypuszczał.
Mam rzeszę oddanych obserwatorów, z którymi łączy mnie silna więź. Czas na następny krok.
Założyłem swoją markę Skylicious Beauty, która szybko stała się stymulantem.
Czuję, że posiadam coś bardzo wartościowego, na co sam zapracowałem.
Ludzie kochają produkt, a ja chcę budować i rosnąć większy i silniejszy wraz z rozwojem marki.
Teraz czeka mnie kolejnych kilka lat nauki.
Ogrom wiedzy jaki kryje się za hasłem „biznes” jest niewyobrażalny, ale mnie nie przeraża.
Znów mam swojego konia napędowego, w postaci zadowolonych ludzi, którzy korzystają z moich produktów oraz
wizję przyszłości ze mną jako „panem niezależnym” na czele.
Kiedy masz jasno obrany cel, to droga do niego jest dużo łatwiejsza.
Połączyłem to co robiłem dotychczas, z zupełnie nowym terytorium.
Moi odbiorcy, moga posiadac 'część mnie’ w postaci moich produktów i serca,
które w nich umieściłem, a to już wyższy poziom bliskości!
One comment
Iwona Bieranowska
Od zawsze fascynował mnie świat makijażu.
Sztuka ta tak pięknie pozwala wydobyć, podkreślić to co piękne w kobiecie-osobowość, temperament-to wszystko możemy uzewnętrznić za pomocą makijażu.
Niedługo minie rok, jak należę do grupy SKYLICIOUS i mam to szczęście poznawać tajniki tej pięknej sztuki od najlepszych mistrzów wizażu jakim jest Sky czy też Amanda.
Jestem w posiadaniu palety cieni „The Luxuria” najpierw „skradła” moje serce wizualnie, a możliwość dotyku potwierdziła mój zachwyt. Niesamowita konsystencja, precyzja aplikacji, pozwala aby kobieta mogła poczuć się piękną mimo, że nie jest profesjonalistą w tej dziedzinie.
Posiadam również singielki, są rewelacyjne pod względem jakości, estetyki, aplikacji. Co najważniejsze zawsze nam się zmieszczą w damskiej torebce, jako najlepszy sprzymierzeniec naszej urody 🙂
Zachęcam do zakupu palet cieni SKYLICIOUS
I singelków-cieni w wersji mini.
Jakość i pigmentacja tworzą prawdziwą magię, która sprawia, że czujemy się piękne
💚💙💛❤🧡🖤 😘